Irena | 2010-07-18 12:21
Zmagam się z nerwicą około 30 lat.Przyzwyczaiłam się do niej. Wiem, że czasem muszę powalczyć z lękami, często mam objawy duszności,niemiarowy rytm serca,ciągle jestem zmęczona. Z poczatku szukałam przyczyny takiego stanu, teraz się z nim pogodziłam. Nie chcę brać silnych leków, jednak obecnie od pół roku wspomagam się pramolanem(1 tabletka na noc). Lek ten nieco mnie rozluźnia, wycisza lęki,emocje. Młodym ludziom radzę jednak od początku skorzystać z porady dobrego psychologa lub psychiatry. Ja sama uczyłam się żyć z nerwicą, początki były bardzo trudne. Kiedy chwytał mnie paniczny lęk, mówiłam:*Jestem ponad tym, jestem silna* i to pomagało, kierowało myśli na inny tor. Samotna walka jest jednak mozolna, wymaga ogromnego wysiłku. Pomagało mi i pomaga realizowanie swoich pasji. Gdy rysuję, maluję, piszę, zapominam o chorobie, umacniam poczucie własnej wartości. Źródło nerwic tkwi w naszym wczesnym dzieciństwie. W moim przypadku,nerwica jest konsekwencją błędów wychowawczych popełnianych przez rodziców, którzy w dobrej wierze dążyli, bym była ideałem, ciągle wypominając mi moją niedoskonałość. Nie mam do nich pretensji, chcieli dobrze,może byłam zbyt słaba, by się im przeciwstawić, albo nie brać sobie ich uwag tak głęboko do serca. Jednym słowem,jestem od wielu lat świadoma przyczyn i następstw mojej choroby, jest mi łatwiej. Czasem jednak chciałabym odetchnąć pełną piersią, rozluźnić się, nie dzielić włosa na czworo. Powtarzam sobie, że jestem wspaniała. Mam nerwicę, a skończyłam studia, pracuję, maluję, piszę, jestem lubiana przez otoczenie. Kim byłabym bez nerwicy?
Życzę powodzenia wszystkim, którzy zmagają się z tą chorobą. Bądźcie dzielni!
Marek | 2010-08-05 20:44
Witam wszystkich, niestety i mnie dopadła ta paskudna choroba. Może zacznę od tego, że od dziecka byłem nieśmiały i wstydliwy przez co występy publiczne(nawet w mniejszym gronie), rozmowy z osobami, które krótko znałem, a nawet głupie pytanie przy tablicy powodowały silny stres,strach przed tym, że zrobię coś głupiego, pomylę się, że mnie inni wyśmieją. To nie pozwalało mi nigdy poczuć się pewnym siebie. Ale w sumie jeszcze wtedy nie miałem żadnych objawów nerwicy. Wszystko zaczęło się w klasie maturalnej kiedy trzeba było nadrobić materiał z poprzednich klas i dobrze przygotować się do matury.
Wiadomo trzeba było już nieco poważniej zacząć myśleć o swojej przyszłości itd. To wszystko wiązało się z dużym stresem a poza tym ja mam jeszcze coś takiego specyficznego w sobie, że przy każdej najmniejszej czynności muszę myśleć i kiedy myślę odczuwam dziwne napięcie w klatce piersiowej, głownie w okolicy serca, im dłużej coś robię tym silniej to odczuwam. Kolejna
rzecz to to, że jestem cholernie ambitny ale mało uzdolniony, mam słabą pamięć, kiepską koncentrację, i to mnie w pewien sposób ogranicza. To wszystko spowodowało, że raz na jakiś czas wieczorem kiedy się położyłem zacząłem miewać dziwne objawy np. wysoki puls(mimo że byłem w spoczynku),duszności , nierówne bicie serca ale ponieważ miałem to tak raz na miesiąc i nie miałem czasu chodzić po lekarzach to zignorowałem to. Niestety z czasem objawy te pojawiały się coraz częściej i dochodziły nowe np. czułem tak jakby coś ciągle stało mi w przełyku, drętwienie rąk, ogromy ścisk w klatce piersiowej. Zdecydowałem pójść do lekarza, zrobiłem chyba wszystkie możliwe badanie 2x holter ekg, badanie krwi, echo serca które nic nie wykazały, lekarz stwierdził, że to od stresu, polecił psychologa i na tym się skończyło. Napisałem matury, poszedłem do pracy, jeszcze z własnej głupoty zacząłem pić kawę żeby być wydajniejszym, po jakimś miesiącu zaczął się horror, praktycznie każdego
wieczoru występowały te dolegliwości, na początku myślałem że to od jedzenia ponieważ po powrocie z pracy lubiłem się najeść do syta i zauważyłem dziwną zależność, że jak nie jadłem kolacji to rzadziej występowały te dolegliwości. Rzadko jadłem kolację, ale problemy ze zdrowiem miałem dalej tyle, że już nie tak często. Następną rzecz jaką zrobiłem to przestałem pić kawę, trochę pomogło, ale i tak od czasu miałem te objawy. Starałem się nauczyć z tym żyć, poszedłem na studia i nie było tak źle dopóki nie zaczęła się sesja, egzaminy itd. Znowu nerwy, znowu stres znowu miałem niemalże codziennie te objawy,jakoś przebolałem sesje, później chwile spokoju i sesja letnia, totalny hardkor, tym razem doszły jeszcze lęki, fatalne samopoczucie. Czasami już tak źle się czułem że wolałem umrzeć niż znosić to wszystko, tego nie da się z niczym porównać, każdy ból fizyczny jest chyba lżejszy od tego. Minęła sesja, rozpoczęły się wakacje, zero obowiązków, ciągły odpoczynek, a lęki i te wszystkie objawy jak miałem tak mam. Zacząłem przewalać sieć w poszukiwaniu czegoś co mi w końcu pomoże. Ta choroba rujnuje moje życie, nic mnie nie cieszy, czasami było już tak kiepsko ze mną, że praktycznie traciłem przytomność, tak jakbym miał za chwilę umrzeć.Te napady trwają tak mniej więcej od 30 min. do 1 godz. Wiecie może to zabrzmi głupio ale jak wypiję kilka piw to wtedy czuję ulgę, mogę normalnie oddychać, czuję się naprawdę dobrze, ale wiadomo nie zamierzam
uciekać w alkohol bo to mi na pewno nie pomoże, zresztą na kacu znowu czuję się 2 razy gorzej. Naprawdę wszystkim wam
współczuję bo wiem jaką ciężką chorobą jest nerwica i wiem, że ciężko zrozumieć ludziom którzy tego nie mają, przynajmniej u
mnie tak jest że żaden z bliskich znajomych nie chce nawet słuchać o tym przez co przechodzę. Powiem wam, że już trochę nauczyłem się z tym żyć, myśleć pozytywnie i tylko pozytywnie,i jest trochę lepiej ale ja chcę się wyleczyć do końca.
Marek | 2010-08-05 20:46
Dobra wyżaliłem się:D a teraz zacytuję wypowiedzi innych osób, które gdzieś tam znalazłem, może się komuś przyda.
Sam z nich korzystam i przyznaję, że pomagają.
1)*Mam na to wszystko receptę,leki mało pomogą ewentualnie na chwile i przestaną działać a dojdą nowe objawy
Co macie zrobić:
1.Słuchać codziennie nagrań typu Paul McKenna *Grunt to pewność siebie* albo *Zmień swoje życie w 7dni*.Są to nagrania specjalne dla takich ludzi jak my mocno pomagają
2.Metoda EFT jest na internecie bardzo pomocny kurs
3.Afirmacje - poczytajcie na internecie
4.Nagrania Brain Sync,Hemi Sync polecam szczególnie Kelly Howell
Przydatne są fale delta zmniejszające poziom kortyzolu hormonu stresu (Warto poczytać o falach mózgowych)
5.Dieta obfitująca w Omega 3,Magnez,potas,warto pić zieloną herbatę i ewentualnie yerba mate
6.Medytacja(masa nagrań na internecie)
Pozdrawiam*. Mogę dodać, że nagrania możecie znaleźć na wrzucie albo youtube.
2)*Leczenie:
Nerwica serca to choroba ludzi wrażliwych...
ODPOCZYNEK, RELAKS, SPORT, MUZYKA, JOGA, PRZYJACIELE, WSZELKIE TECHNIKI RELAKSACYJNE.
STARAJ SIE NIE MYSLEC O SERCU
NIE JESTEŚ SAM/A - JEST NAS KILKA MILIONÓW
UNIKAJ UŻYWEK
UNIKAJ SYTUACJI STRESOWYCH
Wszelkie ziołowe leki uspokajające są tylko dodatkiem (herbaty, nalewki, tabletki)
ziółka przydatne w nerwicy serca:
koszyczek rumianku
korzeń waleriany
kwiatostan głogu
korzeń arcydzięgla
liść melisy
kwiat lawendy
Mi osobiście bardzo pomaga doppel herz i relana, krople walerianowe, validol.*
Słyszałem też od wielu osób, że w nerwicy może pomóc magnez, tutaj możecie coś więcej poczytać na ten temat
http://www.nerwica.vegie.pl/objawy.html
Inną kwestią są leki np. na trądzik itd. Były przypadki że po zażyciu leków osoba skusiła się na alkohol i chwilę później miała problemy z nerwicą.
Jedno jest pewne, nie wolno się poddawać. Jak to ktoś wcześniej napisał to jest nasz organizm i nasze ciało i my nim mamy rządzić a nie nerwica. Bardzo pomagają też kontakty ze znajomymi, dziewczyna czy chłopak. Życie towarzyskie pozwala oderwać myśli od naszej choroby,trochę odetchnąć, rozweselić się. Wiecie róbcie to co lubicie.Uprawiajcie sport, przy wysiłku fizycznym objawy nerwicy zanikają. Róbcie wszystko żeby uśmiech zagościł na waszej twarzy, oglądajcie kabarety, czytajcie dowcipy , wszystko co was rozśmieszy. Bądźcie silni i pamiętajcie co was nie zabije to was wzmocni. Nie dajcie się jakiejś cholernej nerwicy, pokażcie jaką potęgą są wasze umysły i serca. Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie nie jesteście sami:)
Marek | 2010-08-05 20:56
Jeszcze coś dla ludzi zaskoczonych małą skutecznością melisy
http://rozanski.li/?p=5
Irena | 2010-08-09 20:14
Już wydawało mi się, że nad nią panuję. Wystarczył jednak samotny wyjazd na krótki wypoczynek i ona wzięła nade mną górę. Chwila nudy, myśl, że jestem daleko od domu, sama i co będzie jak mi się coś stanie. Trochę niepozytywnych myśli i już lęk przeradza się w panikę. Zacisnęłam zęby, starałam się być wśród ludzi, dałam sobie radę, ale teraz wiem, że ONA (nerwica) tylko czeka na okazję, by się ujawnić. Nie lubi towarzystwa, pracy, zabawy. Lubi samotność, pogrążanie się w myślach, stres. Gdy tylko lęk puka do głowy, szukaj towarzystwa, baw się, pogrąż w pracy, działaj, nie myśl o sobie, koncentruj się na czynnościach. To moje narzędzia walki z tym potworem-nerwicą.
wiewra | 2010-08-10 12:25
Zgadzam się z tym :) Mam to samo jak siedzę sama w domu i nic nie robię tylko myślę to oznacza dla mnie koniec spokoju i zaczyna wkraczać NERWICA*]. Jak tylko coś takiego się dzieje to dzwonie po ludziach by z kimś się spotkać i wtedy się uspokajam a nerwica i lęki odchodzą. Wiem, że i tak kiedyś wrócą ale korzystam póki ich nie ma i mogę w spokoju posiedzieć :)
wiewra | 2010-08-11 12:07
A mam pytanie czy ktoś już może leczył nerwice u psychiatry albo chociaż zaliczył wizytę? I czy to pomaga?
Marek | 2010-08-11 21:07
Ja w chwilach samotności stosuje jedno, cały czas staram się myśleć pozytywnie, nawet na siłę, zmuszam się wręcz do pozytywnego myślenia. Jestem tego zdania, że skoro potrafię cały czas myśleć negatywnie to i mogę ciągle myśleć pozytywnie , nie powiem bo jest cholernie ciężko ale czasami mi się udaję i czuję ulgę. Czasami wymyślam sytuacje w których czuję się dobrze i to mi pomaga.
wiewra | 2010-08-11 23:22
Też staram się zawsze myśleć pozytywnie i że zawsze mogło być gorzej. Ale ciężko idzie takie myślenie. Najgorzej jest wieczorami kiedy kłade się spać. Wtedy tylko sie modlę żeby już zasnąć i obudzić sie rano.
Marek | 2010-08-13 16:42
Też tak miałem i zacząłem oglądać filmy przed snem każdego wieczoru, ustawiałem sobie w programie żeby wyłączył kompa automatycznie i oglądałem film, tak troche lepiej mi się zasypiało. Inaczej jeszcze było na studiach bo mieszkałem w akademiku i zawsze rozmawialiśmy z kumplami przed zaśnięciem, wtedy nie miałem żadnych leków i bez problemu zasypiałem, gorzej było jak wracałem do domu. Ostatnio zrezygnowałem z oglądania filmów i jak tylko się położę robię takie ćwiczenie relaksacyjne: rozluźniam po kolei poszczególne mięśnie ,robię to bardzo szczegółowo i staram się to robić jak najdłużej np. przez 10 sek myślę o rozluźnieniu mięśni prawej stopy,później do kolana, wyżej później druga noga mięśnie przy kręgosłupie plecy brzuch klatka piersiowa ręce szyja głowa rozluźniam po kolei wszystkie te mięśnie, kiedy to zrobię wyobrażam sobie że leże na plaży w upalny dzień, jest mi ciepło itd. Kiedy człowiekowi jest ciepło mięśnie się rozluźniają a naczynia krwionośne rozszerzają. Jeśli nadal nie zasnę myślę o czymś miłym itd. mi to ćwiczenia strasznie pomaga zwykle tak po 10 czy 15 min smacznie śpię:D sory za mało fachowe słownictwo ale nie mam weny dzisiaj do pisania(KAC):D
Interna.com.pl › forum chorób + mapa + info