Pogrążona | 2012-03-19 22:02
W niedziele mija rok, jak zmarł mój tata. Pogotowie zabrało go z wysoką gorączką i na izbie lekarz stwierdził, że tata miał atak padaczki i dostał leki przeciwpadaczkowe(to był piątek). Tak w ogóle to od 3 lat tata leczył się na reumatoidalne zapalenie stawów.. przez cały weekend nie dostał antybiotyków, stan sie pogarszał. w poniedziales w stanie krytycznym przewiezli go na OIOM (brak kontaktu, gorączka, sine nogi). Z każdym dniem stan sie pogarszał, po dwoch tygodniach tate wprowadzili w stan spiaczki farmakologicznej, wstawili mu elektrode na serce i kazali czekac.. po dwoch nastepnych tygodniach tata odszedl. nie umiem sobie z tym poradzic, szpital przewrocilam do gory nogami, ale nie mam podstaw zeby załozyc sprawe, bo lekarze z neurologii napisali w wypisie co chcieli(papier wszystko przyjmie). Lekarze na OIOMIe po prostu wspaniali.. Nie bede pisala jaki szpital, ale z miasta Świętej Wieży.. W akcie zgonu jako przyczyne podali bakteryjne zapalenie wsierdzial. czy mozliwe jest zeby lekarz w izbie przyjec nawet nie osłuchał pacjenta. Nie umiem z tym żyć, pozwolilam tacie tak po prostu odejsc..
Interna.com.pl › forum chorób + mapa + info