Świerzbiączka guzkowa Hyde - komentarze artykułu

Umi | 2014-03-16 22:14

Czy to jest zzarazliwe...

Mariella | 2014-04-08 21:28

Nie , to nie jest zaraxliwe!!
u mnie zaczęło się w ciązy, potem budziło się w każdej następnej- ciąża mijała i choroba mijała.(5 ciąz) jakieś 6 lat po ostatniej ciąży zaczęło się powoli rozwijac-od wykwitów tylko na powierzchni przedramion rozeszło się na wiele miejsc na ciele.
....to takie charakterystyczne-5 ciąż- mówiłam lekarzom, ale oni nic nie potrafią skojarzyć!!!
jak wszyscy powyżej tony maści i leków i w końcu zwątpienie w lekarzy. choć jeden pobyt w szpitalu się przydał, odkryto u mnie gammapatię monoklonalną(za dużo białych ciałek krwi)-ciekawe czy ktoś z was ma taką sama parę?
lubię eksperymentować- były więc diety, głodówki, bioterapia, zioła,dziurawiec,kapsaicyna ,inne dziwne mikstury.....teraz jestem na etapie picia
wody utlenionej...i jest raz gorzej raz lepiej. mam wrażenie, że wprowadzona nowość daje krótkie efekty ....niestety to mija....
bywałam w ciepłych krajach......................i tam zawsze (słońce+moczenie w morzach)goiło mnie w kilka dni właściwie całkowicie- nareszcie gołe ręce i nogi latem(można było poczuć się człowiekiem :)).........ale cóż, po powrocie oddawało ze zdwojoną siłą!!!!
wygląda to tak , jakby musiało być z organizmu coś wyrzucone!!!!
może to dla nas błogosławieństwo, może organizm wyrzuca z siebie coś ,co dawno by już nas zabiło?...tak sobie to czaem tłumaczę,bo dlaczego ten podwójny wyrzut?
inna obserwacja: miałam kiedyś migreny fatalne, grubo po 40 zaczęły mijać, dziś
(po 50) zdarzają się bardzo rzadko.................ale charakterystyczne jest to, że gdy boli głowa, to w tym czasie odpuszcza skóra(jakby wszystko na chwilę przysnęło)
myśle,że nam chyba pomogłaby prędzej medycyna niekonwencjonalna, bo ona traktuje człowieka całościowo, a nasz problem to chyba rozregulowanie jakichś mechanizmów.
zawsze się zastanawiam, co poczuję gdy w końcu znajdą przyczynę i okaże się jakąś błahostką, a ja męczyłam się całe życie!!
tak tęsknię za gołymi rękami latem.
kiedyś mi lekarz powiedział: swędzi panią, bo się pani drapie...
wkurzyłam się z lekka.....ale dziś wiem o czym mówił..............nie drapać!!!!tak ale to nie takie proste, kiedy psyche też przy tym **dziadostwie** siada
piszmy jak najwięcej, może w końcu jakiś cud się zadzieje...
pozdrawiam **wybrańców**- ponoć nas nie dużo!!
mój email: mariella6@o2.pl tak na wszelki wypadek

Agulek93 | 2014-07-08 16:22

Witam. Ja na tą chorobę choruje około 5-6 lat. To okropna choroba .Miałam zsypane całe ciało guzy było widac przez spodnie, ale juz jest lepiej dzieki zabiegom krioterapi. Teraz na nogach sa tylko blizny a rany tylko w niektorych miejscach, po guzach nie ma sladu. Najciężej mam wyleczyc palce u rak ciagle sie odnawia ale robie oklady z borasolu.Masci ktorych używam to sterydy Novate i Bedicort G i z antybiotykiem detreomecyna.Zapytajcie swoich lekarzy o te zabiegi sa bolesne ale skuteczne:)

Ja | 2014-11-03 18:55

Ja. Walcze z tym od maja,dzis dowiedzialam sie z czym walcze i jestem przerazona...
ja

Małgorzata | 2015-01-21 19:53

Witam. Ja mam Mamę, która choruje na to od 11 lat.
Całe jej ciało pokryte jest ranami, które nie dość, że swędzą to jeszcze bolą. Jeśli taka rana trafi się na zgięciu np. nogi to ból uniemożliwia chodzenie. Mama nie śpi po nocach mimo silnych środków nasennych i uspokajakących.
Była już x-razy w różnych szpitalach i nic jej nie są w stanie pomóc. Tony maści, środki antyhistaminowe, krioterapia też nie działają. . Psychiatria też nie potrafi pomóc.
Lekarze twierdzą, że ma to podłoże nerwowe. Lecz jak się nie denerwować jak wszystko swędzi. Koło się zamyka.
Już nie wiemy jakich środków się chwytać. Mama nie miała jeszcze laseroterapii.
Mieszkamy w Krakowie i szukamy kogoś z tą samą chorobą. Pozdrawiam. Małgorzata

MM | 2015-07-17 10:38

A ja choruję już ponad 40 lat , po kilku latach choroba ustąpiła aby powrócić 3 lata temu i przemienić się w świerzbiączkę guzkowatą.Wszelkie maści czy za 3,-zł,czy za 40,-zł powierzchniowo wygajają ale pod wysuszonym naskórkiem nadal są białe sopelki których trudno się pozbyć i to jest główną przeszkoda do wyleczenia.

Barbara 54 | 2015-09-06 15:37

A ja mam przepisane od lekarza dermatologa:

* Belogent - na dzień,
* maść robiona (na noc)- Ichtioli 1,5; Hydrocortisi 0,5; Lini Oxydeli 2,0; emmi (lub coś podobnego) 50
* Isotrex - na pozostałe po leczeniu guzki (raz na tydzień -powoduje łuszczenie naskórka)

POMAGA POLECAM !!! A mam krosty na twarzy i rękach. Wcześniejsze leki antybiotykowo - sterydowe nie pomagały. Poprawa widoczna po ok. 3 dniach. Tylko każdego dnia zmieniam powłoczkę na poduszkę i koszulę nocną. Codziennie też myję się w emolium - emulsja do kąpieli dla dzieci od pierwszego dnia życia.

NO I PAMIĘTAĆ, ŻEBY NIE DRAPAĆ

Nie wiem, czy prawidłowo odczytałam łacińskie składniki maści robionej, ale lekarz sobie z tym powinien poradzić.

Dana | 2015-11-05 21:32

Ostatni raz pisałam o mojej chorobie w 2013 .Niestety jest bz. można powiedzieć ze nawet przybyło mi tego świństwa .Swędzi piecze ludzie się gapią,Bardzo trudno się z tym żyje.Czytając wpisy dochodzę do wniosku że lekarze tak naprawdę nie wiedzą co to za choroba.Mówią że ma podłoże psychologiczne,myślę. ze nie tędy droga.Moim zdaniem to raczej coś z wchłanianiem . Miałam ostatnio robioną kolonoskopię . Wiadomo człowiek musi być wyczyszczony.Po tym czyszczeniu przespałam cała noc .Pierwszy raz od siedmiu lat.

Dana | 2015-11-05 21:35

Niestety swędzenie wróciło jak tylko zaczełam jeść

Izabela | 2018-07-09 19:17

Witajcie kochani. Ostatni wpis tutaj pochodzi z roku 2015, a jest już 2018- może coś się u Was zmieniło na lepsze?
Dokładnie pamiętam swój pierwszy guzek - 1998 r. Myślałam , że to brodawka i trochę zignorowałam ją, ale za chwilę pojawiła się druga i następna. Poszłam do dermatologa. Postąpił tak, jak przy zwykłych kurzajkach i nic to nie dało, bo dać nie mogło. Potem był wysyp na dłoniach- dosłownie rodziły się jak głupie... I zaczęła się podróż po dermatologach, lekach, maściach. Przeszłam chyba wszytkie możliwe leczenia (zastrzyki sterydowe, wypalanie, wycinanie, wymrażanie) i nic.... Łącznie zaliczyłam 6 dermatologów, ale żaden z nich nie podał mi nawet nazwy choroby- to był kompletny brak diagnozy. Wreszcie parę lat temu jakiś kolejny lekarz przyłożył się trochę bardziej niż poprzednicy i zalecił badania z krwi i moczu, zalecił konkretną dietę oraz wizyty u psychologa. Zapytałam nawet tego doktora, czy nie lepiej odrazu do psychiatry? On mi na to, że nie, bo jak do niego pójdę to na 100% dostanę psychotropy. Zastosowałam się. Wizyty u psychologa potraktowałam serio, bo każdy z nas ma jakiś stres, jakąś przeszłość i rzeczywiście może być coś na rzeczy. Chodziłam do tego psychologa rok (1 x w miesiącu) plus dieta. Pięknie schudłam, ale guzki przybywały.Potem zrezygnowałam i z psychologa i dermatologa. Tak naprawdę odpuściłam. Po wielu latach zaczęło mnie na nowo denerwować, że mam te guzki. Już nie mogę zakładać krótkich sukienek. Zauważyłam też, że moje drapanie jest w ogóle przeze mnie niekontrolowane- zadrapię i lekje się krew ciurkiem. Tak się stało, że moja córka została mgr kosmetologii i na swoich studiach poznała panią profesor dermatologii. Dosłownie od wczoraj wiem, jak nazywa się moja choroba.Córka zrobiła zdjęcia tych guzków i pokazała pani profesor, a ta natychmiast nazwała chorobę. Za kilka dni jadę na wizytę do tej profesor i jestem ciekawa, co powie.. Napiszę do was, jeśli to przeżyję hahhahaha:) Buziaki