Ewa | 2011-01-20 18:00
Witam... nie wiem czy to w zasadzie mnie dotyczy ale...zaczęło się w listopadzie... Czułam się przez tydzień jakbym była na ostrej *bani*... Poszłam do lekarza ( pierwszego kontaktu), który zadał mi serie nie wygodnych pytań ( jak ma się 23 lata to chyba wszyscy myślą że się ćpa). W moim przypadku nigdy nie brałam i nie zamierzam brać żadnych dopalaczy, narkotyków etc. Lekarz przepisał mi elektrolity z minerałami +leki na lepszy przepływ krwi w mózgu (vinpocetin 5mg) Pomogło!
Ale chyba tylko na chwile...obecnie od tygodnia znowu się zaczęło.. Mam uczucie jakbym sobie lekko poiła... Nie jest to tak uciążliwe jak ostatnio więc dla mnie jest to ogromny plus...
Byłam dziś u tego samego lekarza, wypytał się między innymi o dolegliwości takie jak: bóle głowy, utraty świadomości, nudności, skurcze bądź przykrucze mięśni, zawroty, bóle brzucha, wymioty czy biegunka... Skończył się asortyment pytań a ja na wszystkie odpowiedziałam NIE.
Dostałam skierowanie na badanie neurologiczne... Lekarz miał problem z wypisaniem go bo nie miał podstawy do diagnozy. Niby wszystko jest ok, w sumie jestem zdrowa a jednak coś mi szwankuje... Czuje się lekko otępiała...
Nie wiem, może to leży w mojej podświadomości.
Dodam jeszcze, że na ostatnim badaniu ( listopad) wszystkie badania były ok EKG, ciśnienie, cukier i oznaczone enzymy wątrobowe. Jestem wegetarianką, może nieświadomie sama niszczę sobie zdrowie...
Po wizycie u neurologa postaram się napisać co i jak...
Ogolnie Wasze objawy odbiegają od moich... bo oprócz tego uczucia wstawienia i troszkę większej senności nic mi nie jest. Lekarz stwierdził za pierwszym razem że to prawdopodobnie wpływ stresu - być może.
Osobiście myślę że to też jak w kótrymś z ww. przypadków efekt pogody... W listopadzie też było niezbyt miło...
Na jednym z forum *pocieszono* mnie że to SM i że w efekcie będę uzależniona od bliskich bo po pewnym czasie stanę się niepełnosprawna...Tylko że ja nie mam typowych objawów dla stwardnienia rozsianego... Masakra
Za moją radą lepiej nie szukać rozwiązań w forach tylko iść do lekarza, a jak to nie pomoże to chodzić od *drzwi do drzwi* i szukać lekarza,który w końcu pomoże!
Ewa | 2011-01-20 18:05
P.S nie nakręcając się jest lepiej... więc zamiast mówić sobie że jesteście ciężko chorzy lepiej powtarzać sobie że wszystko jest ok... :) Pozdrawiam:)
Justyna | 2011-02-15 11:39
Witam. Ja równięż od dwóch lat czuję się jakbym była pijana. Męczy mnie to ogromnie, nikt nie może mnie zrozumieć , bo zachowuję się normalnie. Oczywiście wyniki badań w porządku - tzn badania podstawowe, krew, TSH i miałam tomograf głowy. Na szczęscie nic nie wyszlo, ale co dalej? Pani doktor patrzy na mnie z niedowierzaniem, jakbym się z choinki urwała. A jeszczę wspomnę , że dwa lata temu leczyli mnie na depresję - nic nie pomogło! Też jestem załamana, pragnę poprawy, kto może pomóc w diagnozie.
Luk | 2011-05-24 19:04
Miał ktoś podobne objawy? i czy to kiedyś komuś przeszło? piszczcie prosze bo jestem ciekaw.
Wędkarz | 2011-05-26 22:40
Witam mam 17 lat i mam identyczny problem taki jak ty robiłem dużo badań i wszystko wychodzi dobrze teraz czekam na rezonans magnetyczny ale to dopiero w lipcu :(
Tomek | 2011-05-28 18:24
Jestem w tym samym miejscu co Justyna tylko że mi to trwa rok i jeszcze na nic nie byłem leczony... ehh masakra jak to tak ma trwać całe życie to ja nie wiem...
Kasia | 2011-06-05 20:35
Witam :) mam 25 lat i ja również czuję się podobnie od ponad 5 miesięcy - ciągle kręci mi się z w głowie raz słabiej raz mocniej... nie mam zaburzeń równowagi wiec wszyscy na mnie krzywo patrzą i mówią, że coś wymyślam... :( zrobiłam już sporo badań- krwi, moczu, TK, przepływy, dno oka, tsh... będę chciała zrobić jeszcze badania hormonów i może badanie błędnika. Sama już nie wiem co robić :( to strasznie męczące.
Technik | 2011-06-12 09:45
Witajcie. U mnie wszystko zaczęło się jak miałem 17 lat. Któregoś dnia obudziłem się rano i tuż po wstaniu czułem się jakbym miał zawrót głowy typowy dla np. szybkiego wstania z pozycji leżącej. Na pewno każdy taki zawrót głowy kiedyś miał więc wie o co chodzi. Niestety to wrażenie utrzymywało się minutę, godzinę.... dzień.... słabło ale nie chciało ustąpić. Przez wiele miesięcy chodziłem struty jakbym był wiecznie podpity. Do tego miałem problemy ze wzrokiem bo wszystko co było zbyt jasne pozostawiało mi w oczach ślad, jak efekt patrzenia na słońce. To wszystko było nie do zniesienia. Byłem tak przerażony, że nie powiedziałem nikomu o swoim problemie i walczyłem z tym bardzo długo. Podpicie z czasem słabło i jakoś wróciłem do w miarę normalnego funkcjonowania ale męczyło mnie wszystko co robiłem, kontakty z ludźmi (a bardzo lubię ludzi), zakupy, wychodzenie gdziekolwiek, wszystko stawało się trudne bo czując się w taki sposób miałoby się ochotę zasnąć i przespać ten stan.... zaczęło się rodzić poczucie lęku, że to nie minie. W końcu zgłosiłem się do lekarza, zaczął się łańcuszek badań, kombinacje, które wykazały tylko tyle, że jestem zdrów jak ryba. Wkręciłem sobie, że to może był wylew albo jakiś guz... udałem się do neurologa. Zrobiono mi badania, EEG... wszystko w zupełnej normie. Zalecono mi więc wizytę u psychiatry. Poszedłem, dostałem leki właściwie bez informacji co mi jest... leczyłem się miesiąc i zrezygnowałem bo nie czułem poprawy. Przez kolejne lata *wracałem do siebie* samodzielnie. Nie chciałem przegrać swojego życia więc bardzo się starałem funkcjonować normalnie i nigdy się nie poddać. Z różnym skutkiem ale generalnie zmierzam do tego, że w końcu czułem się na tyle normalnie, że problem przestał mnie absorbować. Pozostały tylko problemy lękowe i z tymi musiałem zacząć walkę, pomógł mi psychiatra. Dziś mam 30 lat i lekko ponad miesiąc temu, po latach normalnego w miarę życia, problem wrócił ze zdwojoną siłą :/ Przeleżałem 3 tyg. w łóżku będąc przerażonym, że to jakaś choroba psychiczna albo uraz mózgu. Nie byłem w stanie wyjść na zewnątrz a najprostsze czynności były dla mnie trudne bo musiałem pokonywać to okropne uczucie. Wylądowałem ponownie u lekarza psych. i od tego czasu wciągam piguły przeciwdepresyjne i przeciwlękowe w nadzieii, że znów poczuję się normalnie. Udało się poprawić stan na tyle, że wróciłem do pracy co było mega trudne bo pracuję z klientem i muszę być w formie. Niestety znów poruszam się jak w śnie alkoholika, przymroczony, podpity... nie swój. Poza tym jestem w pełni świadom, w pełni zdrów intelektualnie choć ciężej mi się myśli, uwielbiam rozmawiać z bliskimi, kocham życie... tylko przez to wszystko czuję się jakbym co najwyżej mógł być obserwatorem bo sam funkcjonuję trochę jak zombie nie mogąc po prostu wciągnąć głęboko powietrza i poczuć się całkowicie normalnie. Życzę Wam wszystkim zdrowia i mam nadzieję, że ktoś w końcu nam pomoże.
Poliwer | 2011-06-17 12:15
Ja mam kurcze to samo tak samo od 3 lat jestem cały czas zmeczony choc nie pracuje nie moge sie na niczym skącentrowac mam cieżką głowę i do tyego jakis miesiąc temu zaczeła mnie podbolewac nie chce mi sie nic nie mam siły nawet z nikim rozmawiac bo nie moge sie skącetrowac na rozmowie i do tego jeszcze dochodzi serce ktore kuje mnie gdzies od 4 miesiecy a nadcisnienie tez mam 14090 a mam 21 lat
Mimi | 2011-07-17 05:52
Czesc wszystkim!!!czytajac wasze opowiesci ...odnajduje sie w 100 procentach!!!wszyscy pisza co wam dolega ...ale nikt nie pisze co wyniklo po badaniach!!!ja tez od roku mam stan upojenia alkoholowego i bycia na haju...ostatnio stalo sie to nie do zniesienia....nie jest to stan ciagly...raczej dopada mnie od czasu do czasu...poki co!!!!ale tak jak ktos wspominal strasznie zle reaguje na swiatlo...slonce....zyje jak w jakiejsc bance mydlanej....czasem cos mowie....i odczuwam to tak jak bym tego nie powiedziala...widze swiat w zwolnionym tempie...ciezko opisac!!!martwi nie to bardzo....gdyz znam osobe spokrewniona ze mna ...ktora majac takie objawy doczekala sie sm..a jesli jest to dziedziczne????prosze powiedzcie ze to nie to...i ze nie ma sie co bac...czy ktos mial juz jakies wyniki i stwierdzono co mu jest przy takich objawach???dodam ze biore eutyroks gdyz jestem po operacji tarczycy...lecz tsh jest w normie...dawke ponoc mam idealna...nie wiem skad to uczucie...zmeczenie...ospanie....ciezka egzystencja!!!raz lecac samolotem...podczas startu tak mi zawirowalo w glowie ,ze myslalam ze strace przytomnosc....przez 10 min nie moglam dojsc do siebie..myslalam ze to juz jest koniec...dodam iz nie boje sie latac....wiec to nie byl atak paniki....martwi mnie to wszystko!!!pozdrawiam i zycze zdrowia!!!
Interna.com.pl › forum chorób + mapa + info